Forszmak drobiowy z grzybami
Kolejny wyjazd uświadamia mi jak szybko płynie czas. Jeszcze szybciej i intensywniej uciekać będzie na wyjeździe. Wiem, że dwa tygodnie szybko miną. Każdy wyjazd traktuję nie tylko jako pracę, ale odskocznię od codzienności, zmianę klimatu. Mogłabym powiedzieć, że przebywanie w Stolicy odpowiada mi w jakimś stopniu. Na pewno możliwości są większe, nie tylko chodzi mi aspekt zatrudnienia (choć zapewne i to zaczyna się już kurczyć), ale o inne aspekty życia, zwłaszcza codziennego. Przed każdym wyjazdem, zwłaszcza w weekendy staram się poświęcić więcej czasu kuchni.Chcę by te chwile, przed rozłąką były niecodzienne. I tu nie chodzi o wymyślane dania.
Sałatka makaronowa
Ostatnio przy napiętym grafiku zajęć, nie miałam czasu przygotować tzw. jedzenia na wynos. Kanapkami nie chce się ciągle opychać, bo jest to nie zdrowe, a za jakiś czas i tak poczułabym głód. Kupiłam, więc sałatkę makaronową w bufecie. Nie powiem bo smakowała, ale za małe pudełeczko zapłaciłam tyle ile, że w tej cenie mogłabym zrobić dwie takie. No i jest jeszcze ten czynnik, że w tej przygotowując własne jedzenie, wiem co jem.
Bajgle
Oglądając film Diabeł ubiera się u Prady, nabrałam ochotę na bajgle. Trochę czasu musiało upłynąć zanim zdecydowałam się je przygotować. Byłam święcie przekonana, że bajgle to wynalazek Amerykanów. Zapewne żyłabym z tą świadomością jeszcze długo. Jednak i tak zastanawiam się, czy w Stanach smakują tak samo jak te, które przygotowałam.
Bajgle stały się hitem od dziś w mojej kuchni. Stanowią świetne urozmaicenie pieczywa. Poza tym są bardzo sycące. I idealnie nadają się na drugie śniadanie do pracy czy zajęcia.
Kapuśniak z boczkiem na żeberkach
Cóż trudnego jest w przygotowaniu zupy? Niby nic, prawda? Wszystko trzeba wrzucić do jednego garnka i rzecz sama robi się. Jednak jest coś czego nie da się dodać namacalnie. Tej przyprawie nie przypisze się konkretnej nazwy, lecz można przy jej pomocy stworzyć potrawę, której smaku nigdy się nie zapomina. Kiedy czytałam książkę "Białe trufle" zgadzałam się z autorem, że do każdej potrawy dodaje się nasze emocje, uczucia. Sama jednak nie przywiązywałam aż tak wielkiej wagi do tego, bo wiedziałam, że dziś coś lepiej smakuje a jutro może po prostu nie wyjść. Nigdy nie zdarzyło mi się gotować kilka razy tę samą potrawę szukając odpowiedniego smaku, tak jak w filmie "Miłość o smaku Orientu". Nigdy nie zastanawiam się, jakie uczucia towarzyszą mi przy przyrządzaniu jedzenia. Aż do dzisiaj.